sobota, 26 stycznia 2019

Życiowy poradnik: Jak być fotografem zwierząt i się nie zesrać?!

Oto kolejny z cyklu Życiowych poradników. Dzisiaj zajmiemy się tematem fotografowania i nie zesrywania się. Zapraszam do konsumpcji. <3

1. Zastanów się, czy jesteś FOTOGRAFI czy tylko PHOTOGRAPHY.
A tak serio, to może jakaś oryginalność? Jakiś pseudonim artystyczny, nazwa, nawet skrót od nazwiska? Cokolwiek.

Ale ogólnie mi chodzi o to, czy ty naprawdę sądzisz, że już teraz MASZ co pokazywać światu. No bo tak się składa, że zwykłe rozmazane tło już się trochę przejadło. Bokeh z lampek tym bardziej... Możesz od siebie dać nam c o ś więcej? Jakaś ciekawa kompozycja, twój własny styl? Zastanów się, co można zrobić, by patrząc na twoje zdjęcie od razu można by zgadywać, że jest twoje. I to wcale nie dlatego, bo jest takie jakieś krzywe i brzydkie.

2. Zainwestuj w cokolwiek z wymienialnym obiektywem.
Dobrze się  sprawdzi lustrzanka albo bezlusterkowiec. Wystarczy, że będzie można te obiektywy wymieniać i tyle.

Oto kilka niskobudżetowych propozycji dla Canonów. 
Zostały podane wraz ze wzrostem ceny.

HELIOS
Kultowy obiektyw Zenita o ogniskowej 58 mm.
Cena: +/- 100 zł (poszukaj najpierw na strychu, w piwnicy, w szafie, u znajomych czy krewnych)
Niezastąpiony, gdy potrzeba rozmazanego tła i magicznego swirly bokehu. Ale łatwo zastępowalny, gdy potrzeba obiektywu sportowego. Jest też ciężki. Na pewno nauczy cię manualnego ustawiania ostrości, nie ma innej opcji.

50 mm STM
Wdzięczna portretówka
Cena: +/- 250 zł
Konieczne STM, inaczej nic tym obiektywem nie zrobicie, bo jest plastikowy i bezużyteczny bez silnika STM. W przeciwieństwa do Heliosa ma AF. Robi dobre, rozmazane tło. Używa go często np. Bartek Cisek. Droższą propozycją jest 85 mm.

Teleobiektyw (np. 55-250 STM, 70-300 USM)
Długi i szybki drań. Dalekowidz.
Cena: +/- 600 zł
Jeśli chciałabyś pofocić coś dalekiego i ruszającego się, to potrzebujesz teleobiektywu. To znaczy 50tką czy 85tką tez na pewno zrobisz zdjęcia, ale na pewno ich mniej i nie z tylu odległości naraz. Wybierz pasującą dla ciebie ogniskową, a także wagę obiektywu (te starsze są bardzo ciężkie).

3. Przestań zatruwać życie tym biednym zwierzętom.
Czy naprawdę musisz ciągnąć tego psa za smycz, żeby ci zrobił to idealne ułożenie dupki? NO CHYBA NIE.
Naprawdę nie lubię takich zdjęć: wynaturzonych, ludzi bądź zwierząt w nienaturalnej pozycji, ze sztucznym wyrazem twarzy, z okropną kompozycją wyciągniętą w LR. A nie można prościej? Nie można temu psu rzucić patyczka, żeby wskoczył do tego krzaczka z kwiatkami? Albo pokazać smaka? Czy musisz specjalnie uczyć psa przytulania zamiast cyknąć coś ciekawszego, kiedy te psy faktycznie będą się razem bawić? Czy ty przypadkiem nie wkurwiasz się więcej niż robisz tych zdjęć? Chill.

4. Nie porównuj się do nikogo.
Czy tylko mi się wydaje, że czołowi psi fotografowie wzorują się na sobie? I to tak tłusto, jakoś niezdrowo. Na ich zdjęciach jest ta sama rasa, ten sam lis, ta sam sztuczka, te same kwiaty. Nuuda.

Może przestań wertować te wszystkie fanpejdże i instagramy? Zbierz się w sobie i stwórz coś swojego. Żeby inni teraz musieli kopiować CIEBIE. :')

Pamiętaj, że zawsze znajdzie się sławniejszy fotograf, ktoś z droższym, liczniejszym sprzętem i oprogramowaniem. Co cię to obchodzi? To w ogóle nie powinno cię zadręczać. Kup po prostu sprzęt, który ci się podoba i na który cię stać, a będziesz wyciskał z niego cuda.

Ponadto ja po przyglądaniu się naprawdę wielu fotograficznym fanpejdżom w przeszłości (obecnie już tego nie robię, bo to pierwszy krok do wzorowania się) stwierdzam, że wielu z nich ma... np. sprzęt za 10 tys. zł i ... szacunek do tego, co robi niewarty złamanego grosza. Oczywiście każdy z nich z chęcią skrytykuje twoje pasje albo twojego biednego, niewinnego pieska (bo czemu nie?!), przy czym sam... będzie nieudaną kopią innego nieudacznika.

5. Zastanów się nad drogą, którą podążasz.
Jest wiele tendencji zwierzęcej fotografii.

Oto przykładowe:
- psy w 213423548 gatunkach kwiatów
- psy na zawodach
- psy w górach/na skałach
- psy militarne
- szczeniakofotografia
itd.


 Osobiście uważam, że nie ma powodu, byś miał podążać którąkolwiek drogą, która jest już wydeptana. Poszukaj własnej, skręć, rozejrzyj się. Może poczekaj aż coś samo ci wpadnie do głowy? Ewentualnie, kiedy faktycznie coś lub ktoś na ciebie wpadnie... Przecież zdjęcie robione w trakcie upadku musi być genialne!

No i jeszcze raz powtórzę: przestań tym zwierzętom zatruwać życie. Fotografuj je, kiedy są wolne.
                                                      ~~~***~~~
Teena      &      Karoleen PhotoPetsitter

środa, 16 stycznia 2019

Życiowy poradnik: Jak być organizatorem i nie wku...rzać uczestników?

Nie będę się rozpisywać we wstępie. Chyba łatwo zrozumieć o co chodzi: jesteś organizatorem spotkania/spaceru/seminarium/treningu i teoretycznie maarzysz o tym, by wszystkim się na nim podobało. Jak tego dokonać?


1. NIGDY nie odchodź z miejsca punktualnie.
Możesz nawet napisać uczestnikom, że zbiórka jest o 10 min wcześniej niż będzie naprawdę. W taki sposób faktycznie wszystko odbędzie się zgodnie z twoim biologicznym zegarem. Ale jeśli napisałeś, że zbiórka o 9.00 i o tej godzinie oddalasz się z miejsca razem z tymi, którzy już zdążyli przybyć, to... To jest NIEGRZECZNE. To jest Polska, nie Japonia, skurczybyku. Polacy mają w genach spóźnialstwo i pech (przypomnieć ci nasze położenie na mapie? dwie wojny światowe? potop szwedzki? skarpety w sandałach?). Może ktoś utknął w korku? Albo pomylił linie? Albo jego pies symulował konieczność amputacji łapek, a po 10 min nagle ozdrowiał? To się zdarza.

Zawsze poczekaj na innych 10-15 min. To będzie ok i nikt nie będzie was szukał po polach, lasach i ciemnych dolinach, ok? Niestety to z autopsji.

2. Zapodaj  k l a r o w n e  informacje.

Oto przykładowy szablon.
Wydarzenie: /nazwa wydarzenia/
Czas: /dzień/, /godzina/
Przewidywany czas trwania: /zakres godzin/
Miejsce zbiórki: /dokładne miejsce/
Najbliższe przystanki, punkty orientacyjne: /miejsca/
Co należy zabrać: /ekwipunek/

To + krótki opis, co będziecie robić naprawdę wystarczy.
To nie jest bitwa na komedię i tragedię starożytną.
Btw, ostatnio zakwalifikowałam swoje wydarzenie z braku laku do kategorii "Komedia".

3. Podaj swoje dane kontaktowe. 
Raz się przekonałam, że i czekanie 15 min nie wystarczy. Kiedy ja byłam zajęta prowadzeniem grupy psów i ludzi, ktoś napisał do mnie na messengerze, że idzie z psami i się spóźni. Wiadomość trafiła do inne. Jak ja miałam to odczytać na czas? No i tej osoby z nami nie było, bywa.

Dlatego podaj SWÓJ NR TELEFONU. Jeśli będą ci spamować, to ich zablokujesz, trudno. Kiedy byłam na WOŚP Dogtrekking to taka opcja się naprawdę sprawdziła. Parę osób się do nas przyłączyło później, dzwoniąc do organizatorów z pytaniem gdzie jesteśmy.

4. Przemyśl charakter wydarzenia i kogo zapraszasz. 
Powiem wam szczerze - ja i mój drugi organizator mamy takie osoby, które zobaczone przez nas na naszym spacerze dostałyby wojenny okrzyk WOOOON MII STĄĄD (ew z mojej ziemi). Albo coś bardziej wulgarnego w moim przypadku. I to niestety nie bez powodu. Dlatego, zastanów się, czy lepiej w twoim przypadku zrobić wydarzenie publiczne czy prywatne. I zastanów się dwa razy, zanim kogoś na nie zaprosisz. Również różni się takie wydarzenie dla miasta od tego dla 3 osób.

Osobiście najbardziej nie cierpię, nienawidzę, nie dzierżę osób, które wbijają na spacery, udają kumpli, a za plecami obśmiewają cię z powodu twojej sytuacji życiowej. I że "nie zasługuję na bordery", ja prdl. DNO. Każda taka osoba i jej psiapsióła - powiem to teraz wyraźnie - macie gorzej niż żółtą kartę (jak prostytutki, których z kolei nie potępiam, bo każdy ma prawo decydować o swoim życiu). Dlatego oni mają g o r z e j niż żółtą kartę. Gdybym choć jedną taką buźkę spostrzegła na moim własnym wydarzeniu, to mogłoby się skończyć nieciekawie. Ja NIGDY nie twierdziłam, że mam nieograniczone pokłady cierpliwości. ;)

Oto plusy i minusy wydarzeń publicznych vs prywatnych:

Publiczne:
+ będzie więcej uczestników
+ można je nagłośnić
- każdy, nawet debil je może zobaczyć
+/- mogą pojawić się - cytuję kogoś - "randomy"
To ostatnie jest dyskusyjne, bo nieraz miałam takie randomy i było miło, i przyjemnie.

Prywatne:

+ małe wydarzenie w gronie najbliższych
+ kontrolujesz, kto je zobaczył
- niewielu uczestników

5. Pomyśl choć chwilę nad trasą.
A jak masz drugiego organizatora i on nie jest twoim wymyślonym przyjacielem, to pomyślcie wspólnie (pozdrawiam cię, Zosiu!). Jeśli to zwykła wycieczka, to okej, możesz nie myśleć. Ale jeśli to np. spacer sportowy to trochę słabo, że znajdziecie się na bite godziny w gęstym gąszczu albo jeśli to fotospacer - nie będziecie wiedzieć, gdzie będziecie robić zdjęcia (znowu pozdrawiam!). Ale spokojnie, to się wyklepie, na następny spacer już będziecie lepiej przygotowani. To znaczy m o ż e, może będziecie. Chyba warto być optymistą...

6. Myśl o swoich uczestnikach.
Czy każdy jest w stanie przejść waszą trasę?
 Czy ona jest bezpieczna?
 Czy pomyślałeś choć raz o tym punkcie wyżej? 
Możesz spokojnie zaplanować przejście przy sklepie albo wbić z uczestnikami do burgerowni (polecam Przystanek Burger <3), jeśli jesteście w mieście, cokolwiek. Albo chociaż poczekajcie, gdy ktoś pobiegnie przytulić krzaki (bo co innego mógł tam robić?). Czasami da się rozstawić grilla, rozłożyć koc i turlać się beztrosko na trawie, strzepując z siebie resztki zimowego tłuszczu.

No i ten, przeciętne wydarzenie trwa 2,5 h. Możesz je zaplanować na dłużej lub krócej, ale czy to ma zawsze sens? Nikt ci nie przyjedzie spoza miasta na 15 min i niewiele również osób jest w stanie iść przez 10 godz (pozdrawiam cieplutko Wild Dogs Team, my to jesteśmy twarde sztuki! <3).